Sen-no-sen napisał:
Nie rozumiem, jak dzisiejsze społeczeństwo nie tworzy większej wartości niż kiedyś?
Chyba, że mówisz o wartości moralnej?
PKB, obroty są jedynie miernikiem tworzenia wartości.
Potrzebna jest większa wartość ludzka, to miałeś na myśli, prawda?
1) Myślę głośno, to zawsze jest trochę ryzykowne!
2) Nie, nie mówię o wartościach moralnych czy ludzkich.
Mówię o wartości ekonomicznej towaru lub usługi. Co moim zdaniem jest błędnie przekładane na cenę (wartość pieniężna tego towaru lub usługi):
- idziesz do fryzjera, on cię obcina; zajmuje 15 minut (średnio wszystkich fryzjerów): możemy powiedzieć, że ta usługa, na którą „pragniesz” (nie chcesz mieć włosów, ale podobać się kobietom, które lubią dobrze uczesanych mężczyzn….), do pewną wartość, zarówno w twoich oczach (wartość twojego pragnienia), jak i dla fryzjera (poświęca na to określoną ilość czasu, wdraża umiejętności, środki - swój salon, prąd itp. ...). Istnieje zgodność między „Twoją” wartością a wartością fryzjera: zgadzasz się zapłacić 22,50 € za to strzyżenie (wycena tej usługi w naszej walucie).
To proste.
Ale teraz weźmy „absurdalny” przykład moich stosów piasku. Nie ma wartości: kupa piasku jest zawsze taka sama i wraca do punktu wyjścia. Wyobrażałem sobie, że istnieje praca (na przykład organizacja, która płaci za zajmowanie bezrobotnych)...
Oddzielam więc „pracę” (w sensie płatnej działalności) od „tworzenia wartości”.
Alros bine ^sur, to absurd, jak mówię.
Ale teraz weź lambdę. Ma telefon marki X, który działa bardzo dobrze… Widząc Iphone Y wokół siebie, dochodzi do wniosku, że jest „zmniejszony”, jeśli też go nie ma.
Więc kupuje Iphone Y.
Z ekonomicznego punktu widzenia tworzy się „wartość”: robi biznes, PKB… Być może lambda się zadłużyła, więc generuje też obrót dla organizacji, która udziela jej kredytu odnawialnego…
Wszystko, co kiedykolwiek robi, to dzwoni! [lamba to tak jak ja głupek, wszystkie funkcje Iphone Y wykorzystuje tylko 5%]. Jaką dodatkową „wartość” ma w swoim nowym telefonie: być jak inni? spodoba się kobietom, które lubią iPhone'a Y?
Ale widać wyraźnie, że „wszystko za to”: czy koszt operacji wiąże się z zyskiem „wartości”???
A jeśli chodzi o „spekulacja” (a więc „handlowcy”, którzy sprzedają „obligacje” na pszenicę, która jeszcze nie została zasiana, niektórzy spekulują na wypadek klimatyczny, który spowoduje wzrost cen, inni na nadprodukcję, która spowoduje spadek), dochodzimy do sytuacji, w których nie ma już żadnego związku między „wartością ekonomiczną” – jaka jest wartość pszenicy, która nie istnieje? - i "pieniędzy"... A kiedy nie ma już powiązania, jest to coś, co moglibyśmy również nazwać "szalonym systemem"...
Może to nie jest jasne...????
PS: moglibyśmy oczywiście dodać do tego debatę na temat moralności (wzbogacać się nie robiąc nic poza spekulacją) lub na temat człowieka w tym wszystkim (co pomyślą ci handlowcy, kiedy staną w obliczu raka? dziura?). Tam oczywiście staje się to jeszcze bardziej skomplikowane i filozoficzne…