Christophe napisał:
Mmmm, nie możemy mieć tego samego poczucia „mistrzostwa”… kiedy opanowujemy technologię, dzieje się tak dlatego, że my doskonale pod kontrolą: nie dotyczy to węglowodorów, biorąc pod uwagę katastrofy (wszelkiego rodzaju… w tym wojny), które powoduje ich przeszła ORAZ przyszła eksploatacja…
Kontynuuj swoją analogię, ponieważ nadal nie do końca zrozumiałem związek z 2 przykładami i tym tematem… (Jestem trochę latawcem…)
Doskonałość nie jest z tego świata, każde użycie nieuchronnie prowadzi do wypadków.
Rower opanowałem od najmłodszych lat, ale nie przeszkodziło mi to w zdobyciu kilku ładnych misek, swoją drogą jest to prawie współistotne! Dotyczy to chodzenia, a nawet jedzenia (kto nigdy nie przełykał w niewłaściwy sposób?)
Biorąc pod uwagę gigantyczne ilości węglowodorów zużywanych przez ponad wiek oraz liczbę wypadków (niską w skali eksploatacji), uważam, że możemy mówić o mistrzostwie.
Ewolucję osiąga się poprzez proces porażki/sukcesu/zapamiętywania.
Dotyczy to oczywiście technologii.
Z wyjątkiem tego, co wspomniano powyżej, nie rozumiem, w jaki sposób XIX-wieczne społeczeństwo mogło opanować syntezę termojądrową lub wysokowydajną fotowoltaikę bez podjęcia innych wcześniejszych kroków?
Samo w sobie było całkiem logiczne, że wydobywamy węgiel, potem ropę iw końcu gaz, aby przemysł działał (a co za tym idzie, generował zanieczyszczenia...).
Istnieje zatem wiele progów do przekroczenia i trudno mi sobie wyobrazić, jak można byłoby rozważać „skróty”, biorąc pod uwagę ówczesną wiedzę (i determinizm społeczny).
Co gorsza, gdyby przyszli podróżnicy ujawnili jakieś sekrety swoim przodkom, byłby to najlepszy sposób na zniszczenie ludzkości!