ok, oto „prawdziwa” informacja, tak jak ją rozumiem, fragmenty pogrubione, aby lepiej zrozumieć rolę niezależnej organizacji, tak, nadal mówimy o dostarczaniu informacji i komunikacji:
Ryzyko wybuchu w elektrowni jądrowej Cruas-Meysse (Ardèche) – Komunikat prasowy z 18 listopada 2008 r.
Urząd Bezpieczeństwa Jądrowego (ASN) właśnie poinformował media o formalne zawiadomienie który wysłała w dniu 13 listopada 2008 roku do dyrektora elektrowni EDF Cruas-Meysse.
CRIIRAD zapoznał się z dokumentami ASN i publikuje poniżej pierwszy poziom reakcji. Dogłębna analiza wymaga więcej czasu na uzyskanie niezbędnych dokumentów i informacji od operatora i organów.
Uwydatnione dysfunkcje w Cruas-Meysse Urząd Bezpieczeństwa Jądrowego – organ odpowiedzialny za kontrolę instalacji jądrowych – przedstawia jako szczególnie poważny.
Według ASN w rzeczywistości dotyczą one „ryzyka wybuchu”, który ponadto może „uszkodzić elementy istotne dla utrzymania bezpieczeństwa lub doprowadzić do naruszenia obudowy bezpieczeństwa”. W formalnym zawiadomieniu opublikowanym przez ASN doniesiono, że rury są źle konserwowane, utlenione i skorodowane podczas transportu płynów wybuchowych, potępia brak okresowych kontroli pozwalających sprawdzić ich stan i wykryć wady uszczelnień, stwierdza, że rury te nie występują na planach udostępnianych straży pożarnej (1)... Wszystko to z naruszeniem przepisów z 1999 r. ( 2).
W tych warunkach
1. Jak to się stało W 1999 r. ASN przyznał EDF okres 6 lat (!?) na dostosowanie się
z wymogami tego dekretu?
2. Jak to się dzieje, że po tak długim opóźnieniu ASN najwyraźniej zadowolił się pismem od EDF wskazując, że z jednym wyjątkiem (ale który nie dotyczył ryzyka wybuchu) przeprowadzono wszystkie działania w zakresie zgodności i że nadal czekało 2 lata i 7 miesięcy na przeprowadzenie kontroli mającej na celu sprawdzenie, czy deklaracje EDF zostały potwierdzone i czy zgodność była skuteczna ?
3. Jak to się stało, że kontrola z 25 i 26 września nie zakończyła się wydaniem nakazu, że druga kontrola odbyła się 24 października, a potem kolejne 3 tygodnie na przesłanie formalnego wezwania do operatora, czyli w sumie dodatkowy okres półtora miesiąca?
4. A jak to się dzieje, że wezwanie z 13 listopada br nadal przyznaje EDF okres 3 miesięcy na dostosowanie się… do wymogów z 1999 r.?
5. I jak to się stało obowiązek zapewnienia uszczelnienia rur transportujących materiały radioaktywne, żrące, łatwopalne lub wybuchowe dopiero od 1999 r.? Czy obowiązek ten nie istniał od chwili uruchomienia 4 reaktorów Cruas-Meysse w latach 1984 – 1985? Jeśli istniał, to znaczy, że takEDF działa od ponad 23 lat bez należytej kontroli tego kluczowego parametru i bez zdenerwowania organów kontrolnych.. Jeżeli tak nie jest i trzeba było czekać do 1999 r., 15 lat po uruchomieniu, aby te podstawowe, ale niezbędne kontrole stały się obowiązkowe, jest to naprawdę skandaliczne. Nie wiemy, która z tych 2 opcji jest bardziej niepokojąca.
Po raz kolejny ustalenia terenowe sugerują, że a funkcjonowanie francuskiej elektrowni jądrowej bardzo dalekie od reklamowych wystąpień operatorów i technologii „high tech” podlegającej drakońskim kontrolom: skorodowane rury, awarie monitoringu i sygnalizacji itp. możemy się tylko zastanawiać nad wyczuciem operatora w zakresie swoich obowiązków. Jak to się dzieje, że zaniedbuje tak istotne kontrole dla bezpieczeństwa swojej instalacji?
Oczywiście chodzi o co najmniej 3 inne elektrownie jądrowe: Le Blayais w Gironde, Civaux w Vienne i Golfech w Tarn-et-Garonne. W przypadku pozostałych instalacji jądrowych pozostaje nam czekać: czy nie ma ich na liście, ponieważ ryzyko „wybuchu” jest tam właściwie zarządzane… czy też dlatego, że nie sprawdzono jeszcze ich zgodności z wymogami z 1999 r.?
Biorąc pod uwagę poważne konsekwencje awarii jądrowej, przede wszystkim pod względem zdrowotnym, ale także środowiskowym, rolniczym, turystycznym i gospodarczym, tak poważne awarie powinny być przedmiotem szczegółowego dochodzenia obejmującego kierownictwo operatora, ale także niezawodność ram regulacyjnych. Powinniśmy kwestionować centralne miejsce przypisuje się samokontroli, mostom utworzonym pomiędzy operatorami ryzykownych działań a kontrolerami, kompromisom pomiędzy rentownością a bezpieczeństwem... Niestety, ustawa z 13 czerwca 2006 zorganizowała praktycznie bezkarność ASN. Jeśli chodzi o operatora, kolejne terminy na spełnienie wymagań mówią wiele o „rygorze” kontroli, jakim jest on poddawany. Prawo również ściśle i od dawna ogranicza jego odpowiedzialność w razie nieszczęśliwego wypadku. Konsekwencje na wszystkich poziomach poniesie społeczeństwo. Dlatego też ma interes w żądaniu i domaganiu się odpowiedzialności za sposób zarządzania i kontroli działań jądrowych.
(1) W obiektach jądrowych regularnie zdarzają się pożary. Fakt, że służby ratownicze nie są świadome lokalizacji rur, które mogą eksplodować i znacznie pogorszyć sytuację, sugeruje najgorsze w przypadku problemu. Są to jednak podstawy zarządzania ryzykownymi witrynami.
(2) Rozporządzenie z dnia 31 grudnia 1999 r. ustanawiające ogólne przepisy techniczne mające na celu zapobieganie i ograniczanie uciążliwości i zagrożeń zewnętrznych wynikających z eksploatacji podstawowych instalacji jądrowych.
Czy zadowolą nas informacje przekazywane przez media, czy przez niezależną organizację, taką jak CRIIRAD, która od 1986 roku zajmuje się publiczną informacją nuklearną?
tutaj jest różnica, ale w skrócie:
wciąż zadajemy sobie pytanie o działanie organów kontrolnych! szczególnie w przypadku tej wrażliwej i delikatnej technologii.
niebieski fragment wyraźnie pokazuje, w jaki sposób zorganizowane jest oszustwo związane z tajemnicą państwową/lobbystą na rzecz przejrzystości, nad którym głosowano.
więc jeśli coś pójdzie nie tak, czy będziemy dobrze poinformowani i przez kogo?
Jednakże ta kwestia powinna być istotna, a tak nie jest.
To faktycznie wyjaśnia wszystkie czarne punkty tego lobby („lobby”, ponieważ jest samokontrolujące i obecne we władzach państwowych).